A to da się inaczej?
Oho! Jak zaczynam na głos mówić o swoich podróżniczych marzeniach, to wiadomo, że w głowie jest już cały plan wyprawy! To największe – już spełnione – to podróż w 1000 dni autostopem i jachtostopem dookoła świata. Nawet podczas tej wyprawy nie przestałam kombinować i siedem scenariuszy kolejnych eskapad czeka na realizację, no i niby wszystkie swoje pomysły kocham jednakowo, ale ten z podróżą kamperem przez trzy Ameryki to chyba najbardziej ;).
Uśmiech – szczerzę się, zarażam optymizmem i entuzjazmem, i cieszę się ze wszystkiego, jak labrador.
Komunikacja – dogaduję się w językach, których nie znam, a w tych, które znam… potrafię zagadać na amen.
Zaradność – z każdej sytuacji jest wyjście, wystarczy się porządnie rozejrzeć. Kiedy coś się dzieje, mój mózg od razu skanuje dziesiątki możliwych rozwiązań i scenariuszy.
Australia, Nowa Zelandia, Chiny (i Tybet!), Iran, Islandia, Stany Zjednoczone (25 stanów), Kanada, Brazylia, Turkmenistan, Uzbekistan, Kazachstan, Kirgistan, Portugalia (i Azory <3), Bermudy, Bahamy, Dominikana, Antigua i Barbuda (i jeszcze trochę innych Karaibów), Sri Lanka, Indonezja, Timor Wschodni, Malezja, Singapur, Tajlandia, Kambodża, Wietnam, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, Turcja, Czechy, Słowacja, Słowenia, Węgry, Bośnia i Hercegowina, Rumunia, Ukraina, Serbia, Kosowo, Macedonia, Chorwacja, Czarnogóra, Bułgaria, Belgia, Holandia, Luksemburg, Wielka Brytania, Norwegia, Dania, Szwecja, Litwa, Łotwa, Estonia, Niemcy, Austria, Liechtenstein, Szwajcaria, Grecja, Hiszpania, Francja, Monako, Włochy, Watykan, San Marino, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Oman…
Tam na Azorach stoi taki mały kamienny domek, obok niego jest winnica, nad nim góruje wulkan, z okna widać pluskające się delfiny i pryskające wieloryby, no i tam właśnie kiedyś będę mieszkać. A Portugalia to w ogóle cała jest moją bratnią duszą i kocham odkrywać jej sekrety.
Ach, w ogóle jestem psychofanką zjawisk geotermalnych! Jadę wszędzie tam, gdzie coś bulgocze, wybucha i mieni się tysiącami kolorów (ta miłość zaczęła się od Islandii!), a najstarszy park narodowy świata/ dom Yogi i Bubu pokazał mi takie cuda, że w zachwycie nie wiedziałam, gdzie mam patrzeć.
Zakochałam się w Tybecie. Powietrze pachnie himalajskim wiatrem, kadzidłem palonym w świątyniach i nadchodzącą burzą. Tybetańczycy mają w oczach spokój i światło, a we włosach barwne kamienie, pióra i wolność. I cóż może przebić kamping z sześcio- i siedmiotysięczną panoramą?