
Między pustynią, a górami, czyli Maroko z solistami Maroko Adventure
Bezpośredni lot z Berlina do Marakeszu w ciągu kilku godzin przeniósł nas z jesiennej Europy do słonecznej Afryki. Podróż z bagażem podręcznym liniami Easyjet była tak samo tania, jak i wygodna – kilka wykupionych bagaży rejestrowanych pozwoliło bowiem każdemu Soliście umieścić śpiwory, buty trekkingowe czy większe kosmetyki w luku bagażowym i ze spokojną głową ruszyć w stronę strefy bezcłowej. Już kilka minut po wylądowaniu Marakesz przywitał nas swoją indywidualną mieszanką uroku i chaosu. Podstawione busy zawiozły nas pod sam hostel – nie licząc ostatnich kilkuset metrów zawiłych wąskich uliczek oświetlonych ażurowymi lampionami, przez które (dzięki Bogu!) przeprowadzili nas kierowcy. Hostel usytuowany 2 minuty drogi od głównego placu Jemma el-Fnaa będzie stanowił nasza bazę do końca wyjazdu – to tu będziemy integrować się na dachu, tu pić hektolitry marokańskiej herbaty, tu zostawiać duże bagaże i stad wyjeżdżać w inne ciekawe miejsca w okolicy.