img bottom

No problem w izraelu

Ein ba’aja oraz jesz lanu zman – te dwie frazy na ulicach Izraela można usłyszeć najczęściej, czyli nie ma problemu i mamy czas, zwłaszcza kiedy mamy problem i czasu nie mamy. Izraelczycy reprezentują zupełnie inny typ kultury, niewiele się przejmują, co przeciętnego Europejczyka może doprowadzić do szału. Ostatecznie zawsze kończy się tak, że problemy rozwiązują się szybko i same.
 
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Izrael to typowy semicki kraj. Nic bardziej mylnego. Wystarczy chwilę poobserwować mieszkańców, by zauważyć (nawet w wyglądzie) jak bardzo jest zróżnicowanym, a nawet podzielonym krajem. Izrael współczesny to młode państwo, ma niecałe siedemdziesiąt lat. Jedni urodzili się już w Erec, ale rodzice pochodzili z Aszkenazu, czyli terenów Europy Wschodniej, przez co społeczeństwo traktuje ich lepiej. Inni z kolei mają pochodzenie sefardyjskie – hiszpańskie czy północnoafrykańskie i w związku z tym z góry są skazani na bycie gorszymi obywatelami, mimo wykształcenia, obycia czy nabytych umiejętności.

RELIGIA

Obok pochodzenia jedną z ważniejszych kwestii, o ile nie najważniejszych jest religia. Nie ma szans na to, by spotkać się z osobą, która będzie obojętna wobec wiary. Religia jest czymś, dzięki czemu Żydzi jako tacy przetrwali – o tym powie każdy Izraelczyk. Jak pisał Peter Sichrovsky bardzo często można się spotkać z postawą wręcz niechętną wobec judaizmu, w większości przypadków jest to związane z wychowywaniem w rodzinach ortodoksyjnych. Z kolei osoby religijne, to takie, które wyrosły w środowisku ateistycznym. Zazwyczaj wynika to z postawy buntu wobec domu czy rodziców.

Izrael jest krajem, w którym religia ma wpływ na niemal każdą dziedzinę życia, od urodzenia, przez ceremonie wieku dziecięcego, ślub, aż w końcu po śmierć. Ciężko stwierdzić czy jest państwem demokratycznym czy teokratycznym. Nie ma spisanej konstytucji, tym samym religia odgrywa dominującą rolę. Niech przykładem będą niewierzący rodzice, którzy nie obrzezali swojego syna, a który to będzie w przyszłości wzbudzał ogromne zainteresowanie. Mało tego, w Izraelu nie ma ślubów nie religijnych, a na cmentarzu żydowskim mogą być pochowani tylko Żydzi religijni.

Inna kwestia to szabat, czyli ostatni dzień tygodnia. W tradycji jest to święty czas odpoczynku po stworzeniu świata przez Boga. Odpoczywa wtedy cały żydowski Izrael. W Jerozolimie na przykład przez niemal dwa dni nie jeździ komunikacja, a sklepy czy kawiarnie są zamknięte. Jedynie „bezbożne” arabskie, chrześcijańskie czy ormiańskie dzielnice funkcjonują jak co dzień. Tel Awiw pod tym względem jest mniej restrykcyjny, a bardziej europejski. Religia nie omija armii. I choć służba wojskowa jest obowiązkowa, to na religijnych nie ciąży ten przymus. Regularnie zdarzają się przypadki udawania religijnych, by ominąć służbę. Metodą jest też wzięcie ślubu lub służba publiczna.

KUCHNIA

W niemal każdej restauracji w Jerozolimie przy wejściu wisi certyfikat koszerności. Oczywiście jeśli chce się mieć klientów religijnych. Taki certyfikat nadaje naczelny rabin Izraela i jest bardzo drogi i jednocześnie można na tym robić świetny biznes. Istnieje nawet funkcja meszgijacha, czyli strażnika koszerności. Co to właściwie jest ta koszerność? Ela Sidi w książce „Izrael oswojony” opisywała sytuację, kiedy postanowiła zrobić kolację dla swoich religijnych znajomych. Ostatecznie jej przyjaciel nie zjadł zaserwowanego spaghetti, ponieważ autorka połączyła mięso z serem. Jest to jedna z wielu zasad podczas przygotowywania posiłku. W wielu izraelskich kuchniach można się spotkać z dwoma kompletami naczyń – do produktów mięsnych i mlecznych. Ci najbardziej przestrzegający reguł mają nawet dwie lodówki, oddzielne szafki i kuchenki. Ponadto kaszrut określa jakich produktów nie wolno jeść w ogóle, np. świni, owoców morza, gadów. Ważny jest nawet sposób uprawy roślin – co siedem lat cały plon musi opaść na ziemię! To dar dla Boga. Co ciekawe istnieją różne rodzaje koszerności, np. glad koszer oznacza super koszerność.

Co tam koszerność! Humus, tahina, bakłażan, granat, labneh, sabich, falafel – przysmaków kuchni izraelskiej można wymieniać w nieskończoność. Ogromne ilości przypraw i herbat na jerozolimskim szuku powalają swoim zapachem. Ciężko się oprzeć handlarzom komplementujących urodę Europejek. Niby można kupić w Polsce na większości straganów owoce tropikalne, ale ich prawdziwy smak da się poczuć tylko w Izraelu. Daktyle rozpływające się w ustach, dopiero co spadłe z drzewa, świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy – kubki smakowe wariują z doznanych wrażeń!

ZABYTKI

Kiedyś przewodnik w Migdal powiedział, że niemal w każdym miejscu Izraela są ukryte jakieś archeologiczne smaczki. Ale nie ma komu tego robić, bo temat się po prostu przejadł. Erec jest poniekąd kolebką cywilizacji, a jego głównym punktem jest Jerozolima – stolica trzech religii – judaizmu, islamu i chrześcijaństwa, która stanowi fascynujące połączenie starego i nowego. Szczególnie wyjątkowa jest Wschodnia Jerozolima, której częścią jest Stare Miasto znajdujące się na Liście światowego dziedzictwa UNESCO. Równie wspaniała jest Masada – starożytna twierdza żydowska położona na szczycie samotnego płaskowyżu, który okalają strome kilkusetmetrowe zbocza. Ogromne wrażenie robi Qumran – osada, w okolicach której znaleziono ponad 900 rękopisów czy Jaffa – port, a właściwie dzielnica Tel Awiwu, w której znajdują się dzienne wieże i bramy miejskie pochodzące ze środkowej epoki brązu.

W Izraelu przeszłość realnie egzystuje w teraźniejszości, egzotyka na przemiennie funkcjonuje z nowoczesną technologią. Nie da się tego zrozumieć czytając przewodniki czy przeglądając zdjęcia. O tym trzeba się przekonać spacerując po targu, odpoczywając na plaży czy poznając historię przy okazji zwiedzania starożytnych twierdz.