Życie nauczyło mnie, że marzenia to cele, które czasem wcześniej, czasem dużo później, ale konsekwentnie realizuję. Jestem wdzięczna za wszystko, czego doświadczam. Jako dzieciak chciałam jeździć tirami jak moja chrzestna – dwa lata temu zrobiłam prawo jazdy na wszystkie kategorie. Na studiach marzyłam, aby zobaczyć Laos – dzięki temu, że kilka lat później udało mi się tam dotrzeć odkryłam Birmę, w której na zawsze już pozostał kawał mojego serca, i do której wracam zawsze jak do domu. Wymarzyłam sobie, że pomieszkam w Azji – teraz jestem w Islandii, by zrealizować ten plan. Rok temu postanowiłam sobie, że przejadę jedną z najniebezpieczniejszych dróg w Europie, a na pewno w Islandii jako kierowca – droga 622 została przeze mnie zdobyta tydzień temu (lipiec 2020) 😉
Teraz myślę sobie, że super byłoby zatańczyć salsę w jakiejś małej kubańskiej wiosce i wziąć udział w jakimś pięknym projekcie na rzecz edukacji dzieci w Birmie.
Wierzę, że to się spełni, bo przecież wszystko jest możliwe 🙂
Ukochana Babcia zawsze mówiła mi, że najlepsza kawa, to ta, którą pije się w najlepszym towarzystwie, a Mama w chwilach zwątpienia przypominała, że to co dzisiaj wydaje nam się porażką jutro jest fundamentem do budowania prawdziwego szczęścia. Obie istotnie wpłynęły na moje postrzeganie świata.
W podróży kocham napić się kawy, gdziekolwiek jestem. Jest to dla mnie swoista lekcja socjologii, nauka o świecie, o ludziach, o kulturze. Podróż postrzegam przez pryzmat czegoś więcej niż przygody. Miejsca to ludzie, dlatego uwielbiam wracać do miejsc, w których są ludzie bliscy mojemu sercu, i w których towarzyszą mi najcieplejsze emocje w myśl zasady: nieważne gdzie, ważne z kim! Kawa, nawet jeśli jest tylko hasłem zbliża mnie do wspaniałych ludzi i przywołuje najpiękniejsze wspomnienia! 🙂
Nauka Mamy pozwoliła mi uwierzyć w to, że niemożliwe naprawdę nie istnieje, że wszystko się da, jeśli tego chcemy, i że “im bardziej trudno, tym bardziej warto” oraz że jeśli coś nam się przytrafia złego, to po to, by nas czegoś nauczyć i popchnąć do czegoś lepszego. Po przeanalizowaniu wielu życiowych sytuacji zrozumiałam, że jest w tym wielka prawda i wielka moc, która daje mi poczucie, że cokolwiek się nie wydarzy – dam sobię radę! 🙂
Moją osobistą maksymą jest “Vince in bono malum”, czyli “Zło dobrem zwyciężaj” i jeśli mogę zostawić świat troszkę lepszy, sprawić uśmiech na twarzach dzieci gdziekolwiek jestem, to to staram się uczynić. Sama długi czas realizowałam własne projekty społeczne w rodzinnym Bełchatowie i w ukochanej Birmie, natomiast aktualnie z chęcią angażuję się i wspieram działania zgodne z moimi wartościami. Taką mam właśnie moc… kocham ludzi i zwierzęta… no i jeszcze fotografię 😉
W ludziach z reguły widzę dobro i to daje mi poczucie, że spotykam wielu właśnie takich w moich podróżach. Taki mój osobisty talizman i szczęście. To nadaje sens mojemu podejściu do wypraw! 🙂
POLSKA, Albania, Austria, Belgia, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chiny, Chorwacja, Czarnogóra, Czechy, Dania, Filipiny, Hiszpania, Holandia, Islandia, Kambodża, Kanada, Laos, Liechtenstein, Luksemburg, Macedonia Północna, Mjanma, Niemcy, Panama, Portugalia, Rumunia, Serbia, Słowacja, Słowenia, Stany Zjednoczone, Szwajcaria, Tajlandia, Tanzania, Ukraina, Watykan, Węgry, Wielka Brytania (+ Gibraltar), Wietnam, Włochy, Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Im dłużej mieszkam poza granicami mojego kraju tym bardziej go doceniam i tym mocniej doświadczam za każdym razem, kiedy mam ku temu okazję. Cieszy mnie las niedaleko osiedla, stawy na łąkach pod miastem, ale i klimatyczne knajpki, w których mogę usiąść, napić się kawy i popatrzeć na mój osobisty i najbliższy sercu świat. Zachwycam się jak dziecko górskimi widokami w Pieninach, spokojem na Mazurach, mewami nad Bałtykiem. Polska daje mi poczucie, ze jestem u siebie. Kocham to uczucie. I choć ciągle nosi mnie w świat najprzyjemniej wraca mi się właśnie do Polski!
Kraj, który zmienił we mnie bardzo wiele. Poznałam tam mnicha i siostry zakonne działające na rzecz edukacji dzieci w Birmie. Mieszkałam w sierocińcu w małej miejscowości w południowej Birmie, gdzie wracam jak do swojego domu. Poznałam ten kraj od najprawdziwszej i pełnej swoistej magii strony. Niewątpliwie największym dobrem tego kraju, którego warto tam doświadczyć są jego mieszkańcy pełni ciepła, życzliwości i wdzięczności za wszystko, co posiadają, nawet jeśli w naszym przekonaniu mają bardzo niewiele. Warto się od nich uczyć doceniania. To zdecydowanie moje miejsce.
Bałkany to hasło symbol. Moja Babcia pochodziła z Sarajewa, więc od dziecka miałam do czynienia z bałkańskim temperamentem 😉 Kiedy postanowiłam na studiach wyjechać z kumpelą w autostopową podróż po Bałkanach przekonałam się, że jest to rzeczywiście wyjątkowy region Europy. Cenię bałkańską otwartość, gościnność, życzliwość oraz spontaniczność, a także tę południową energię objawiającą się w śpiewach i tańcach na ulicach. Wracam zawsze z wielką chęcią i ekscytacją. Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra czy Macedonia to miejsca, w których ładuje baterie od pierwszych chwil!